Monrołkowskie znalazły mnie w Teatrze Kochanowskiego. Odwrócilem się na chwilę. Kiedy podniosłem oczy one już tam były.... Choć było ich koło dwudziestu szóstka najbardziej agresywnych ruszyła w moją stronę z tajemniczymi uśmiechami na ustach. Potem był już tylko różowa ciemność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz